Tydzień temu opisałem scenariusz, gdy Trump i Biden dostaliby po 269 głosów elektorskich.
Dziś pora na inny scenariusz chaosu – Czerwony Miraż. Nie jestem autorem tego akurat scenariusza (choć miałem podobne przemyślenia). Nazwa została ukuta przez Josha Mendelsohna, szefa Hawkfish, firmy robiącej analizy polityczne sfinansowanej przez Michaela Bloomberga. I według nich ten scenariusz jest nie tylko możliwy, ale wręcz prawdopodobny.
Czerwony Miraż
Termin oznacza wynik wyborów, który na exit pools pokazuje wielkie zwycięstwo Trumpa. Sondaże się myliły – i to grubo – a cisi wyborcy Trumpa wyszli tłumnie i wybrali go ponownie. Trump ogłasza zwycięstwo. Biden czeka na wyniki głosów oddanych pocztą.
Ponieważ Demokraci są bardziej przestraszeni Covidem tym razem dużo częściej to oni będą głosować pocztą. A to oznacza, że w kolejnych dniach wraz ze spływem głosów sytuacja zaczyna się zmieniać. Okazuje się, że napływające głosy zmieniają arytmetykę tak, że to jednak Biden by miał przewagę w kolegium elektorów.
Kiedy dokładnie te wybory?
Wybory są 3 listopada. Tzn. większość zagłosuje wtedy. Kilka milionów głosów już oddano do tej pory – i pocztą i osobiście w stanach, w których można głosować wcześniej.
Ale można głosować też po 3 listopada. Każdy ze stanów ustala metody głosowania na swój sposób. Michigan będzie przyjmować głosy, które nadejdą pocztą aż do 17 listopada. Północna Karolina, Wisconsin i Pensylwania odpowiednio do 12ego, 9ego i 6ego. A mówimy tutaj wszystko o stanach kluczowych! To one – zwłaszcza Pensylwania i jej 20 elektorów – będą decydować o wyniku wyborów. A we wszystkich tych trzech, które właśnie wymieniłem walka w sądach dotycząca wyborów korespondencyjnych i tego, do kiedy głosy będą się liczyć już trwa.
W 2000 to było łatwo
Trump już od miesięcy mówi, że masowe głosowanie pocztą doprowadzi do oszustw. Biorąc pod uwagę, że będzie wyglądało 3 listopada, że wygrał i potem, że przegrywa do dla wielu jego sympatyków będzie to tylko potwierdzenie jego słów. Może oczywiście uznać przegraną, wezwać do spokoju i powściągliwości 🙂 Lub nie.
Zajmijmy się jedynie stroną prawną, bez analize ewentualnej przemocy.
Jeżeli wynik jest niepewny to zaczyna się wtedy walka w sądach we wszystkich stanach kluczowych. Przy tej walce to ponowne przeliczenie głosów z roku 2000 na Florydzie (na obrazku) decydujące, kto będzie prezydentem – Gore czy Bush – to był pikuś. I obydwie strony z resztą już przygotowują sobie drużyny prawników na ten wypadek.
Tak samo jak swoją drogą używają prawników już teraz do walki przed. W Wisconsin np. Demokratom udało się usunąć z kart wyborczych kandydatkę partii Zielonych. Używając proceduralnego kruczka –miała przeprowadzkę do nowego domu w trakcie zbierania podpisów – usunęli (w swojej opinii) alternatywę do głosowania na Bidena. Jeżeli dojdzie do Czerwonego Mirażu to honoraria dla prawników będą w grubych milionach $.
Sytuacja jest dużo trudniejsza niż podczas przeliczania w roku 2000. Wtedy USA nie było tak spolaryzowane. Zaraz po decyzji SCOTUS dającej zwycięstwo Bushowi zrobiono sondaż. 60% twierdziło, że w głosowaniu i liczeniu były nieprawidłowości. Jednakże jednocześnie akceptowali oni decyzję SCOTUS. 84% (!) Amerykanów stwierdziło, że nawet jeżeliby przeliczono głosy powtórnie – już poza oficjalną procedurą, która lepiej lub gorzej, ale się zakończyła – i wyszłoby, że wygrał Gore to prezydentem powinien pozostać Bush. Teraz nie ma, co liczyć na taką zgodę.
Po sądach stanowych decydujących które głosy w Pensylwanii i Wisconsin można uznać za ważne sprawy w końcu i tak dojdą do SCOTUS. Wtedy też dodatkowe miejsce dla Republikanów w SCOTUS może się okazać Trumpowi bardzo pomocne.
Floryda na ratunek
Jak wspomniałem w roku 2000 to przez dziurkowane głosy na Florydzie (trzeba zrobić dziurkę we właściwym miejscu) wybór POTUS się przeciągał. Tym razem natomiast Floryda może nam pomóc uniknąć Czerwonego Mirażu.
Floryda jest bardzo dużym stanem – 29 głosów elektorskich – i największym ze stanów kluczowych. Trumpa ścieżki na reelekcje niezakładające Florydy po jego stronie są jedynie teoretyczne. Szczęśliwie Floryda liczy głosy pocztą na bieżąco i liczy tylko te, które dotrą do 3 listopada – dnia wyborów. Dlatego tym razem Floryda powinna podać wyniki jeszcze wieczorem.
Jeżeli okaże się, że Biden wygrał Florydę to koniec niepewności. W takim wypadku na pewno wygrał też w wielu innych miejscach i jest nowym POTUS. Jeżeli okaże się, że Trump wygrał >3% przewagą to też koniec niepewności. Znaczy, że najprawdopodobniej weźmie też Pensylwanię i parę innych stanów, które potrzebuje do większości w kolegium elektorów.
Jeżeli wynik będzie pokazywał Trumpa z przewagą <3% to wtedy mamy prawdziwy Czerwony Miraż i sądzenie się, aż do SCOTUS.
W odpowiedzi na “Czerwony Miraż, czyli scenariusz chaosu #2”
[…] prawdopodobnie spowoduje do pewnego stopnia efekt Czerwonego Mirażu, o którym pisałem […]