Dziś wieczorem 10ta debata prawyborcza, tym razem Charleston w stanie South Carolina głosującym w sobotę. Jest to w sumie ostatni bastion, gdzie można jeszcze zatrzymać Sandersa w drodze po nominację. Nikt wcześniej w historii nie wygrał prawyborów i w Iowa i w New Hampshire i w Nevada. Dlatego jeżeli Sanders dorzuci do tego jeszcze South Carolina to będzie w doskonałej pozycji przed Super Tuesday. I prawybory mogą się skończyć dość wcześnie.
Czekając na debatę zobaczyłem natomiast jedno z lepszych ju-jutsu tej kampanii, również w wykonaniu Sandersa.
Otóż, jeden z najbardziej popularnych ataków Demokratów centrowych / establishmentowych na Sandersa to krytykowanie go za jego agresywnych internetowych zwolenników tzw. „Bernie Bros”. Tak na prawdę to czy istnieją czy ich nie ma jest bez większego znaczenia. Ważne, że atak już był używany przez Clinton w 2016 i w połączeniu z oskarżeniem o seksizm był nawet skuteczny.
Jednocześnie od paru dni Sanders jest atakowany – również dość bezpodstawnie – jako kandydat preferowany przez Rosje (po stronie Demokratów). I dzięki temu sztab Sandersa wymyślił coś genialnego. Sanders w nowym wywiadzie:
- Zamiast się oburzać to przyznał przeciwnikom racje, że problemy istnieją, w tym Bernie Bros
- Odciął się od ewentualnego poparcia Rosji w wyborach oraz wszelkiej innej obcej ingerencji w wybory
- Ale jednocześnie pięknie połączył, że „no właśnie – ci agresywni Berni Bros to nie są nasi zwolennicy tylko te ruskie trolle, o których mówicie, że nas wspierają”. Szach mat.