Zakończyła się trwająca 4 dni konwencja Republikanów. Trump dostał i oficjalnie przyjął nominację GOP na kolejne 4 lata. Podsumowanie na końcu, ale na szybko to myślę, że na skuteczność konwencji partyjnych w 2020 Republikanie wygrali z Demokratami.
Dlatego będę zdziwiony, jeżeli po konwencji Republikanów notowania Bidena i Trumpa się nie zbliżą do siebie.
Strategia GOP
Republikanie mieli 3 cele związane z trzema grupami społecznymi:
1) Po pierwsze pokazać ludzka twarz Trumpa kobietom z przedmieść
2) Choćby odrobinę poprawić swoje notowania wśród mniejszości rasowych
3) Wreszcie, odkurzyć populizm ekonomiczny dla Niebieskich Kołnierzyków
Rozwinę to nieco poniżej.
Trump nie-potwór
Kobiety z przedmieść dbają o bezpieczeństwo, decorum (patrz słowniczek), bycie przyzwoitym i nie lubią rasizmu. Jak pisałem w analizie konwencji DNC, Demokraci przez 4 dni robili porno nt przyzwoitości w polityce oraz straszyli jakim to strasznym (i nieprzyzwoitym!) potworem jest Trump. Celem było przemienić jak najwięcej umiarkowanych Republikanek z przedmieść w Never-Trumperki, które się będą brzydzić zagłosować na Trumpa.
Strategia, która w 100% skupia się na przekonywaniu wątpiących, że twój przeciwnik jest potworem ma jedną zasadniczą wadę. Otóż, jeżeli pokaże, że potworem nie jest to zostajesz z niczym. A nie wiem czy jest coś prostszego niż udowodnienie, że się nie jest potworem. Każdy kiedyś w życiu coś dobrego zrobił. Więc GOP skutecznie udało się ocieplić wizerunek Trumpa:
- Na żywo dał pełne ułaskawienie (tzn. łącznie z wymazaniem historii) kolesiowi o nazwisku Joe Ponder. Ponder (Czarny – zaznaczam, bo ważne potem) kiedyś napadał na banki. Teraz pracuje nad tym, aby więźniowie po odsiadce nie trafili znowu za kraty. A często wychodząc nie mają się zupełnie gdzie podziać i nikt im nie chce dać pracy. Bardzo ładnie zaaranżowane wspólnie z emerytowanym oficerem FBI, który aresztował Pondera, a teraz jest jego przyjacielem
- Przemówienie o Trumpie zrobiła Alice Johnson (też Czarna), która odsiedziała 22 lata i została zwolniona na mocy First Step Act – nowego prawa amnestyjnego dla niegroźnych przestępców. Dzień po RNC Trump również jej dał pełne ułaskawienie. Oba przypadki tłusto podlane religijnym sosem. To się nie mogło nie podobać
- Na żywo przyjął przysięgę dającą obywatelstwo i naturalizował 5 osób (na zdjęciu powyżej – prawdziwe United Colors of Benetton)
- Podziękował i ponachwalał pracujących na pierwszej linii walki z Covidem…
- Przemowa, że do kogoś zadzwonił po operacji…
- Przemowa, że zawsze zatrudniał i promował wiele kobiet, więc nie jest seksistą…
- …
Nie tylko nie-potwór, ale ostatnia nadzieja
Przypominając pierwsze zdanie powyżej “Kobiety z przedmieść dbają o bezpieczeństwo…”. W tym momencie najbardziej przestraszone są Covidem.
Tutaj Trump nie ma wiele do pokazania, więc temat został w dużej mierze potraktowany, jako coś strasznego gdzie najgorsze już minęło / mija. O nim najwięcej mówiła FLOTUS Melania Trump. W ogóle miała bardzo dobrą przemowę. Obie żony na obu konwencjach nieźle dały sobie radę.
No dobra, ale wracając do tematu. Kobiety z przedmieść – matki, żony, babcie – są teraz głównie przerażone Covidem. Ale są też mistrzyniami wielozadaniowości i potrafią być przerażone kilkoma rzeczami na raz.
I tu się pojawiło przemówienie małżeństwa Mark i Patricia McCloskey. Jest to małżeństwo, któremu 300 aktywistów Black Lives Matter wyważyło bramę osiedlową i przemaszerowało pod domem. Opisywałem i załączyłem filmik tu. Para, choć blada ze strachu, wyciągnęła broń i wyszła przed dom nie pozwalając do niego podchodzić. Od tego czasu nikt z aktywistów nie został o nic oskarżony. Ale lokalna prokuratura zarządzana przez Demokratów nie była bezczynna. Oboje 60-latkowie mają akty oskarżenia za wymachiwanie bronią przed swoim domem 🙂
Teraz opowiedzieli swoją historię właśnie kobietom jako to, co „może się przydarzyć każdej z was”. A jak prezydentem będzie Biden to się przydarzy na pewno. No chyba, że Trump na to nie pozwoli.
Bardzo dobre story, choć byłoby 3x lepsze, gdyby Covid nie konkurował o strach.
Różnorodność pigmentacyjna
Mniejszości głosują w ogromnej większości na Demokratów. Trump zdobył w 2016 jedynie 8% głosów Czarnych, a i tak było to lepiej niż Mitt Romney w 2012. Trump w porównaniu do Romneya poprawił też wynik z Latynosami (29%).
Celem Trumpa w 2020 nie jest bynajmniej wygrać w którejkolwiek z tych grup. Ba, wynik 15% głosów Czarnych by był szokujący – i dałby Trumpowi wygraną. Tym bardziej, że Biden sobie zupełnie nie radzi z Latynosami.
Aby więc poprawić swój wizerunek, Republikanie pokazali sporo mniejszości. Na ich konwencji były może i kolorowe twarze – jedyny Czarny senator z GOP Tim Scott, ambasador przy ONZ Hinduska Nikki Haley i wielu innych – ale mówili dokładnie to, co można było usłyszeć w 2000, 2004, 2008 czy w 2012. Niskie podatki, deregulacja, religia, armia, wojna kulturowa i cancel culture (lobbing mający na celu wyrzucenie kogoś z social media, mediów lub z pracy generalnie za to, że ma inne poglądy). Wyglądało to na straconą szansę.
Bardzo pozytywnie wybił się Czarny Prokurator Generalny Kentucky Daniel Cameron. Jego atak na Bidena był piękny: “Biden mówi, że jeżeli na niego nie głosujesz to nie jesteś Czarny. Mówił też, że Republikanie zakują z powrotem Czarnych w łańcuchy, że w Czarnej społeczności nie ma zróżnicowanych opinii (wszystko to istotnie Biden palnął). Panie wice-prezydencie (Biden)! Proszę spojrzeć. Jestem Czarny. Nie jesteśmy wszyscy tacy sami. Nie jestem w łańcuchach i myślę za siebie.”
To było i autentyczne i zbierało do kupy wpadki Bidena.
Cała ta różnorodność mówców miała dodatkowo też pomóc w celu #1 opisanym wyżej – dać moralną wymówkę kobietom z przedmieść, że wcale nie głosują na takiego potwora (rasistę, seksistę…) jak im Demokraci mówili. W końcu część tylko szuka powodu, aby sobie samo-uzasadnić przed sobą samym, czemu na Trumpa zagłosują.
Ponownie odkryć populizm
Demokraci na swojej konwencji odpuścili całą grupę społeczną Niebieskich Kołnierzyków, jak również całą lewicę beer track. Republikanie postanowili ubrać w swój stary program zwykłych ludzi i dać im go powiedzieć. Był więc rybak z Maine, farmer z Wisconsin, drobny przedsiębiorca… wszyscy chwalący Trumpa za cła na Chiny pozwalające im obronić się przed chińskim importem i atakujący Bidena za jego podejście do ceł.
Najlepszy z tego był mer z małego miasta w Minnesota – Demokrata – popierający Trumpa, bo dzięki stalowej wojnie handlowej do jego miasta wróciła huta.
Nie było tych przemów zwykłych ludzi dużo, ale i tak był to jeden z lepszych kawałków konwencji. Przez większość czasu jednak populizm dotyczący handlu międzynarodowego, na którym Trump jechał w 2016 był nieobecny. W „profesjonalnej” przemowie temat ten wrócił dopiero ostatniej przemowie konwencji – wygłoszonej przez Trumpa.
Elementy komiczne i żenujące
Podobnie jak w konwencji DNC, bez elementów tytułowych również się nie obyło. Doradca ekonomiczny Larry Kudlow miał 3 minuty i gadał zupełnie bez sensu – jakby Covid nigdy się nie wydarzył – zaklinając rzeczywistość. Była to chyba najbardziej przeciw-skuteczna przemowa konwencji.
VPOTUS Mike Pence może nieżenujący, ale słaby. Harris była słaba na konwencji Demokratów, ale Pence gorszy. Nudne przemówienie i żywcem jakby skopiowane z roku 2000 czy 2004.
Najlepsza beka to było jednak video o socjalistach przechodzących od Berniego Sandersa do obozu Trumpa. Nie można oskarżać Bidena w co drugiej przemowie o marksizm i straszyć socjalizmem, a potem pokazywać, że jacyś socjaliści rzekomo idą do Trumpa. Kupy się to nie trzyma. Może trzymało się w 2016 jak zadra i wrogość pomiędzy Clinton i Sandersem była bardziej żywa, a GOP nie ubierało Clinton, jako marksistkę. Ale nie teraz.
Inne ataki na Bidena
Mimo, że w większości przemów królowała Republikańska ortodoksja to np. Senator Rand Paul nie skupiał się na typowym dla siebie libertarianizmie, który w momencie kryzysu jest trudny do sprzedania. W zamian bardzo celnie atakował Bidena za: 1) bardzo aktywne popieranie wojny w Iraku i 2) za napisanie nowego prawa karnego, które spowodowało, że całe pokolenie Czarnych przewinęło się przez więzienia o ile się kiedyś czymś zaciągnęli.
Bidena atakowano jeszcze za wiele rzeczy. W końcu szafę pełną trupów ma jak nikt. Zarzucano mu korupcję i to jak syn dostał pracę od firmy gazowej na Ukrainie za $50,000 na miesiąc – nie mając pojęcia o Ukrainie ani gazie, zaś Ukraina dostała pomoc od USA. Wyrzucano mu też (niesłusznie) brak odcięcia się od trwających zamieszek Black Lives Matters…
Czasami było tego aż za dużo i komunikacja robiła się sprzeczna (Rand Paul: „Biden popierał wszystkie głupie wojny!”, Tom Cotton: Wydamy kupę kasy na armię i będziemy wygrywać wszystkie wojny!). Ale chyba i tak lepiej wyszło, niż na konwencji DNC (tam bardzo spójnie – jedyny przekaz o tym, że Trump to potwór – i jednocześnie bez sensu, bo RNC łatwo udowodniło, że nim nie jest).
Ogólnie przekaz był bardziej zróżnicowany i mniej spójny niż na DNC. Ale też nie pominał żadnej części bazy.
Trump
Podobnie jak Biden tydzień temu Trump też dał radę. Oba przemówienia końcowe były jednymi z lepszych na konwencjach.
Trump miał długie, godzinne przemówienie. I bardzo nierówne.
Z jednej strony szedł w poroniony atak kreślący wizje jak to Biden jest koniem trojańskim dla socjalizmu w USA. Z drugiej miał też absolutnie świetne momenty. Np. atak, że Biden – będący w centrum polityki od 47 lat (!)- jest pośrednio lub bezpośrednio odpowiedzialny za outsourcing miejsc pracy, złe umowy handlowe i politykę zagraniczną pełną wojen. Że Biden udawał przyjaciela klasy pracującej i brał od niej kasę na kampanie wyborcze, ale w swojej polityce handlowej doprowadzał ich do ruiny.
Zabawne, że Bernie Sanders nigdy nie użył tej linii ataku. A mógł.
Było to bardzo dobrze wykonane i celne. Tym bardziej, że Demokraci postanowili, że na swojej konwencji nie będą mieli Niebieskim Kołnierzykom nic do zaoferowania.
Podsumowanie
O ile Demokraci swoją lewą flankę zignorowali dając jej do zrozumienia w brutalnych gestach, że nie ma wyjścia, więc i tak musi Bidena poprzeć, to GOP swoją bazę dopieściło. Bóg i aborcja, podatki i deregulacja, wojsko i wojna kulturowa…
Republikanie pokazali też, że Trump to nie potwór i można być kobietą z przedmieść i na niego głosować. Pokazano symboliczną różnorodność i gesty Trumpa wobec Czarnych. Oraz – głównie w mowie Trumpa – wrócono do populizmu ekonomicznego.
Technicznie konwencja RNC była lepiej zorganizowana niż DNC. Mniej zacięć, lepsze przejścia. Jedyne, co mi się nie podobało to to, że były obrazki gdzie wierchuszka GOP siedzi blisko obok siebie. W USA trwa jednak pandemia i zalecany (niewymagany) jest dystans społeczny. Nie wiem dla ilu oglądających będzie to problem przeszkadzający skupić się na treści.
Co ciekawe i (dla mnie) niespodziewane, bo Trump zawsze gromadzi dużą widownię, to fakt, że konwencja GOP była jeszcze mniej oglądana niż ta Demokratów. Średnio 2mln widzów mniej każdego dnia. Sam Trump miał oglądalność 3% mniejsza niż Biden, ale spadek oglądalności o 26% w porównaniu do 2016. Zastanawiam się na ile te mniejsze ratingi obu konwencji nie były spowodowane tym, że więcej osób – jak ja 🙂 – oglądało po prostu w sieci zamiast w TV.
Jednakże kampania 2020 jest nietypowa i konwencje będą miały pewnie mniejszy wpływ niż zwykle.
Sondaże pokazały, że Joe Biden nie dostał po swojej konwencji żadnego wzrostu w sondażach. To jest super słabe, bo średnia historyczna pokazuje skok po konwencji ok +3%.
Żeby nie mieć błędnego wrażenia – Biden ciągle prowadzi. Ale konwencja RNC była lepsza, więc myślę, że notowania obu polityków się trochę zbliżą. W samą porę dla Trumpa. Do wyborów jeszcze 65 dni, ale pierwsze możliwości głosowania zdalnego zaczynają się już za 6 dni. A za miesiąc pierwsza debata.
W odpowiedzi na “Konwencja Republikanów 2020”
[…] swojej konwencji Republikanie również grzali temat. Symbolem tam stali się Mark i Patricia McCloskey – małżeństwo, któremu 300 BLMowców wywarzyło bramę i wdarło się na posesję (pomyłkowo, […]