Kategorie
Prawybory USA 2020

Sukces Bloomberga

Dzisiaj chciałbym napisać trochę o niedawno zakończonej kandydaturze Bloomberga, jako że było to unikatowe wydarzenie, niemające wcześniejszego precedensu. Na końcu też o mojej prywatnej teorii, dlaczego kandydował i czy odniósł sukces (spoiler – Tak!).

Bloomberg dołączył do wyścigu w listopadzie 2019. Listopad nie jest nietypowym miesiącem, aby zgłosić swoją kandydaturę, ale robi się to raczej w listopadzie jeszcze o rok wcześniej – tak, aby na kampanię mieć 2 lata. W listopadzie 2019 kampania prawyborcza trwała już w najlepsze, kandydaci byli już po kilku debatach i paru zupełnie poważnych i na początku kampanii zdających się mieć szanse (kongresmen Beto O’Rourke, gubernator Montany Bullock, były gubernator Kolorado Hickenlooper) zdążyło już zrezygnować.

Moment decyzji

W momencie podejmowania decyzji przez Bloomberga sytuacja w wyścigu wyglądała następująco:

  1. Biden wygrywał w sondażach, ale miał sporo “domyślnego poparcia:, tzn. miał zdecydowanie najlepszą rozpoznawalność, jako były POTUS Obamy. Gdy ktoś nie wiedział, kogo popiera, bo się na bieżąco prawyborami nie interesował – skoro do właściwych wyborów jeszcze rok – to po prostu mówił, że Biden. Było to zwłaszcza prawdziwe wśród Czarnych gdzie Obama to świętość.
  2. Parę osób, które na papierze było dobrymi kandydatami nie mogło się przebić z powodu tego domyślnego poparcia dla Bidena (Kamala Harris, Cory Booker…)
  3. Jednocześnie ci co widzieli byli dość zawiedzeni wystąpieniami publicznymi Bidena. Podczas żadnej z debat nie wypadł dobrze. Jąkał się, gubił tok myśli i uwielbiał z ulgą kończyć wypowiedź dokładnie jak mu się kończył czas podczas debaty, choćby nawet był w środku wywodu. Czasami autentycznie bredził. Nie, nie jestem specjalnie niemiły. Z pytania o swoją przeszłość, kiedy współpracował w Kongresie z rasowymi segregacjonistami Biden zabrnał na wywód, aby „puszczać dzieciom płyty na noc z adaptera”, bo „muszą słyszeć słowa”. A to nie było wcale ładnie zrobione odwrócenie uwagi od niewygodnego tematu.
  4. Sanders zaczął spadać z wysokich naście na niskie naście twardej lewicy ‘beer track’
  5. Na linii wznoszącej była Warren. Poza lewicą ‘wine track’ odebraną Kamali Harris zaczęła zdobywać poparcie wśród „normies”, czyli centrowych Demokratów oraz wśród ‘beer track’ Sandersa. Tych ostatnich zachęciła propozycją dorocznego 2% podatku od fortun wartych ponad $50mln. Jej pomysł został potem twórczo rozwinięty przez Sandersa, który zaproponował doroczny podatek do 8% i powiedział, wprost, że „miliarderzy nie powinni istnieć”. Nagle to Warren zaczęła wyglądać jak umiarkowana opcja mogąca szybko i realnie skonsolidować partię.

Wejście na ring

Wchodzi Bloomberg. Były Republikański 3-kadencyjny mer Nowego Jorku, nawrócony na Demokratę. Ma ciągotki autorytarne – np. losowe przeszukiwania na ulicach młodych Czarnych czy zakaz sprzedawania napojów gazowanych w dużych kubkach (!). Dodatkowo technokrata i miliarder, więc mógłby zapewnić finansowanie całej kampanii nie martwiąc się o donatorów.

Bloomberg ma strategie wydania „tyle ile będzie trzeba”. Od razu zasypuje TV w całym kraju reklamami na swój temat. Co unikatowe nie reklamuje się w pierwszych 4 stanach, na których skupiają się wszyscy (a niektórzy nawet tylko na pierwszy Iowa), ale we wszystkich 50 poza tymi 4. Pierwsze 4 ignoruje i nawet nie jest na kartach wyborczych. Nie przeszkadza to wcale jego sztabowi zorganizować się tak, aby wygrać wyniki pierwszym punkcie wyborczym kraju. W malutkim pubie w New Hampshire zawsze podawane są pierwsze wyniki z primary w kraju z tego pubu. Bloomberg wygrywa 3/5 nie będąc wydrukowanym na karcie (w USA można zaznaczyć kogoś na karcie lub wpisać z ręki; sztab się postarał i 3/5 go wpisało).

Ale poza takimi zagrywkami PRowmi mamy tygodnie pełne wyborców – w dajmy na to Kansas – gdzie jedyne reklamy, czy w ogóle jakąkolwiek aktywność prawyborcza, jaką widzą, to ta pochodząca od Bloomberga. Dlatego zaczyna zdobywać poparcie w sondażach a to nakręca poparcie wśród establishmentu. Napływają endoresmenty (kongresmeni, merowie miast, członkowie DNC…).

Wygląda więc na to, że ludzie, którzy domyślnie popierali Bidena i ci, którzy nie chcą nikogo z lewej flanki (Sanders, Warren) będą mieli alternatywę.

Trening czyni mistrza. A bez treningu?

Ale ma to wszystko jedną słabość. Bloomberg bierze udział w wiecach i widać go na reklamach. Nie bierze udziału w debatach. Wymóg do uczestniczenia w oficjalnych debatach to X% poparcia w sondażach + Y tys. ludzi, którzy mu prześlą na konto, chociaż $1 (X i Y się zmieniają i rosną z debaty na debatę). Bloomberg nie zbiera od nikogo pieniędzy, więc w debatach udziału nie bierze.

W lutym DNC po dostaniu $1.1mln od Bloomberga zmienia decyzję i do debat nie potrzeba będzie ilości donatorów. Liczy się tylko poparcie w sondażach, bądź posiadanie jakiegoś wybranego delegata na konwencję. Taki szczęsliwy traf, więc na debatę w lutym Bloomberg warunki spełnia i jest zaproszony. Idzie.

Ostani raz debatował kilka lat wcześniej przy wyborach na mera Nowego Jorku. Wszyscy pozostali kandydaci ćwiczą odpieranie ataków na swoje życiorysy od roku na spotkaniach w całym kraju i debatach pomiędzy sobą. Bloomberg nie. Zostaje roztarty na miazgę. Jeden z najgorszych występów w historii debat w USA. Szok towaru dostarczonego z tym reklamowanym jest zbyt duży. W Super Tuesday i w Teksasie i w Kalifornii kończy lekko poniżej 15%, więc zdobywa z Super Tuesday jedynie około 60 delegatów z 1300 przyznanyctego dnia. Biden kosoliduje poparcie, Bloomberg sie wycofuje i go popiera.

Motywacja

Czemu Bloomberg się na to zdecydował? No, na pewno go spytam jak będę miał okazję. Ale poniżej przedstawiam wersje oficjalną i moją. Możliwe, że był to pewien mix.

Oficjalnie Bloomberg uważał, że i Biden i Warren i Sanders przegrają z Trumpem i nie chciał, aby ten rządził kolejne 4 lata.

Czemu Biden to wystarczyło (i dalej wystarczy) go posłuchać, zwłaszcza pod koniec dnia. O ile rano na świeżo jeszcze coś tam ogarnia, to wieczorem już część mózgu po prostu mu nie pracuje. Ludzie się różnie starzeją. Bloomberg i Trump, choć mają tyle lat, co Biden to są ostrzy jak brzytwa (choć każdy na swój sposób – Trump trollowaty i showmański, a Bloomberg analityczny).

Czemu bez szans mieli być Warren i Sanders? Ponieważ są za bardzo na lewo i wyborcy centrowi mający do wyboru któreś z nich zatkają nos i zagłosują na Trumpa (jeżeli Sanders jednak jakoś wygra prawybory to się przekonamy).

A może inne motywacje?

Naszło mnie to 2 dni temu. Jest to moja prywatna teoria i nigdzie o niej nie czytałem. Ale jest czysta logika. Otóż, Bloomberg jest warty $60mld (no $59.5mld, bo pół miliarda wydał).

W listopadzie będąca na fali Warren ogłosiła, że chce go opodatkować 2% * $60mld = $1.2mld KAŻDEGO ROKU. Jeżeli tak to w sumie wydanie $500mln – albo powiedzmy, że nawet $600mln (jakieś drobne faktury jeszcze spłyną) – aby utrącić Warren oznacza inwestycję, z której jest pewny zysk już po 6 miesiącach! I to zysk już po podatku! 🙂 A dodatkowo jako bonus, miał szanse że się zostanie POTUSem. Sprawa drugorzędna, ale nawet jak tylko 1 kadencję to ciekawa przygoda, nie?

Bloomberg wszedł jak wygrywała Warren, wyszedł na dzień zanim się wycofała i w sytuacji prawdopodobnej wygranej prawyborów przez Bidena. Za Bidena – ani za Trumpa – żadnego podatku od fortun nie będzie. Więc teraz to czy Biden czy Trump to już dla podatków Michaela Bloomberga bez większego znaczenia 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *