Kategorie
Wybory 2020

To jeszcze chwilę potrwa

Stacje telewizyjne w USA przyznały zwycięstwo Bidenowi.

Za pięknym – niestety skasowanym już – tweetem New York Times: „The role of declaring the winner of a presidential election in the U.S. falls to the news media”. Czyli dosłownie i na rympał: „To media decydują, kto wygrał wybory prezydenckie”.

Nie ma to oczywiście żadnej mocy sprawczej, a tradycyjnie wygrywa się wtedy kiedy drugi z kandydatów przyznaje, że przegrał. Tym razem jest inaczej.

Gdzie jesteśmy

W tym momencie wygląda na to, że Biden ma cieniutką przewagę 0.2-0.6% w 4 stanach – Georgia, Arizona, Wisconsin i Pensylwania. Uzyskanie elektorów z tych stanów daje Bidenowi prezydenturę. Uzyskanie elektorów z tych stanów daje prezydenturę Trumpowi.

Trzeba pamiętać, że USA to nie Polska. To nie są nasze „protesty wyborcze”, które sądy używają jako świetną podpałkę. A jako odpowiedź na wszystko mają jeden utarty szymel: „W imieniu przenajświętszej Rzeczypospolitej sąd stwierdza, że może coś było, a może nie było. Kto to tam wie, nie ma co drążyć. Tak czy siak na wynik wyborów nie wpłynęło, więc wybory ważne”. W USA to działa inaczej.

Mówimy więc o 4 stanach i przewadze Bidena 10 000 – 45 000 głosów w każdym z nich. Dla porównania, a niedawnych prawyborach unieważniono 534 000 głosów. To było, co prawda w całym kraju, ale przy dużo mniejszej frekwencji.

Zbieranie kwitów

Sztab Trumpa zbiera dowody do swoich pozwów. Z tego co mówią to mają podpisane zeznania listonosza, że mu kazano fałszować daty wpłynięcia głosu. W jednym z hrabstw w Michigan system informatyczny istotnie zaliczył 6 000 głosów na Trumpa jako głosy na Bidena… W Pensylwanii wbrew prawu nie pozwolono nadzorować wyborów obserwatorom Trumpa. Na listach wyborców w samej Pensylwanii było ponad 20 000 martwych ludzi. Itd. itd.

Nie chce mi się szczerze mówiąc analizować tych argumentów. Po to mają sądy i to sądy działające lepiej niż w innych krajach żeby zobaczyły na ile jest tam prawdy.

Na co Trump w ogóle liczy?

Na SCOTUS. Aby wygrać Trump musiałby albo uzyskać jedną z paru rzeczy:

1) unieważnienie części głosów, np. te które przyszły po terminie. Tutaj akurat SCOTUS szybko zadziałał i kazał odseparować w Pensylwanii głosy, które przyszły później niż 3 dni, jako – zgodnie z prawem – nieważne. Jeżeliby udało się udowodnić, że jakaś część głosów jest nieważna to wtedy Trump może liczyć na pozytywny wynik przy przeliczeniu.

2) Uznanie przez SCOTUS, że ilość nieprawidłowości i zmieszanie głosów nieważnych z ważnymi przy małej różnicy pomiędzy kandydatami oznacza, że nie wiadomo, kto wygrał w danym stanie. I nakazanie powtórzenia głosowania. Kolegium elektorów zbiera się 14 grudnia, więc wybory by musiały zostać przeprowadzone bardzo szybko.

3) „Rozwiązanie konstytucyjne”. Pod tym pięknym hasłem kryje się to, że jeżeli SCOTUS by uznał, że nieprawidłowości było dużo, a czasu na nowe głosowanie nie ma, to Republikanie mają jeszcze jedną opcję. Nuklearną, ale legalną.

Zgodnie z art. 2 Konstytucji to lokalne Kongresy decydują, w jakiej formie wybierani są elektorzy. Aktualnie jest to robione w wyborach powszechnych, ale nie zawsze tak było. Mogą i byli kiedyś wybierani przez nominację Kongresu danego stanu. W innych słowach Kongres – powiedzmy Pensylwanii – uznałby, że skoro nie wiadomo, kto miał więcej legalnych głosów to tym razem – tak jak kiedyś – Kongres wybiera elektorów. Pandemia, przewały w wyborach… dla chętnego powód się znajdzie. A tak się akurat składa, że GOP kontroluje Kongresy w Georgia, Arizona, Michigan, Pensylwania i Wisconsin, – czyli tam właśnie gdzie Trump będzie składać pozwy.

Nie odważą się! Prawda? Prawda???

Na ile co opisałęm powyżej jest realne? Daję Trumpowi na ponowny wybór tak z 5%. Ale to i tak lepiej niż The Economist mu dawał przed rozpoczęciem głosowania 😀

Czemu tylko / aż 5%? Główny problem Trumpa nie polega na tym “czysięodważyprawdaprawda”. Pewnie, że się odważy. Jego problem polega na tym, że do ogarnięcia sądowo ma 3 stany (Georgia, Pensylwania i Arizona lub Wisconsin), a nie tylko jeden. Gdyby to był jeden stan – tak jak Floryda w roku 2000 – to jego sytuacja byłaby niezła. Natomiast ogarnięcie 3-4 stanów będzie dla niego trudne nawet z przyjaznym SCOTUS. I to nawet z BARDZO przyjaznym SCOTUS. A tak w ogóle to nowa sędzia Barrett była w 2000 w teamie Busha i wywalczyła dla niego prezydenturę. Taki sobie fakt 🙂

To media decydują!

Na koniec wróćmy jeszcze do mediów. Kiedyś ich opinia miała znaczenie i mogła kształtować rzeczywistość. Stąd też zwyczaj obwoływania zwycięzcy nie czekając na ichniejszą polską Państwową Komisję Wyborczą (nie ma ekwiwalentu, każdy stan sobie). Oczywiście powodowało to również zabawne historie jak np. edycja Newsweeka z Clinton jak na górze tego posta. Chciejstwo wygrywało już z rzeczywistością.

Teraz jak pokazuje Tweet New York Times media uważają, że mają do tego prawo, a nie zwyczaj. A uważają tak dlatego, że się popsuło. Konkretnie to Trump popsuł media. Nienawiść jaką go darzą jest za intensywna i hamulce nie trzymają. Mimo, że żyją z Trumpem w pięknej symbiozie, bo dzięki jego codziennym Twittom i g-burzom mają oglądalność. Swoją drogą, jak Biden zasiądzie w Białym Domu to CNN będzie tak ciekawa do oglądania jak TVP komentująca rząd PiS. Natomiast dyskutowanie „skandalu Trumpa #6793” przyciąga i oczy i reklamodawców.

Branie więc pod uwagę opinii New York Times odnośnie tego kto wygrał jest bezcelowe. Wg nich Biden wygrał już przed wyborami, a wybory to sama formalność. W końcu w sondażu Washington Post to w Wisconsin Biden wygrał nie 0.2% tylko 17%.

Byłbym bardzo ostrożny w ignorowaniu całej sprawy bądź zrzucaniu jej na niepoważne „ego Trumpa”. Zapewniam, że w równoległym wszechświecie – gdzie w 4 stanach przewagą 0.1-0.6% wygrał Trump –  trwa właśnie w CNN kampania przekonywania, że wszystko jeszcze otwarte, nic nie wiadomo, kto wie, co się może wydarzyć… a w ogóle to skoro Biden może przegrać lub wygrać to w sumie ma 50% szansy.

Najlepiej z góry założyć, że nie ma tutaj żadnych uczciwych ani sprawiedliwych.

SCOTUS

Podsumowując: te wybory nie są zakończone. Sprawa / sprawy na 90% skończą w SCOTUS. Biorąc pod uwagę, że Trump ma do „ogarnięcia” 3 stany to sądzę, że będzie mu ciężko znaleźć tyle naruszeń i na 95% będzie Biden. Rzeczy z prawdopodobieństwem 5% zdarzają się rzadko.

Ale też, jeżeli byście mieli jutro przepowiedziane prawdopodobieństwo śmierci na 5% to byście się pewnie z domu nie ruszyli na krok.

4 odpowiedzi na “To jeszcze chwilę potrwa”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *