Zakończyły się prawybory w 6 stanach: Michigan, Missouri, Mississippi, North Dakota, Washington, Idaho oraz wśród Demokratów głosujących za granicą.
Tym razem, odwrotnie niż w 2016 cudy w Detroit (Michigan) nie było i Bernie Sanders przegrał zgodnie z sondażami. Przegrał również Missisipi i Missouri, co było pewne. Przegrał też Idaho i remisuje (głosy spływają) w North Dakota i Washington, które powinien wygrywać.
Bernie Sanders leży na deskach po knock-down’ie. I trwa liczenie.
Kolejne głosowania – już za tydzień – będą dla niego dużo bardziej pod górkę. W sobotę głosuje terytorium Mariany Północne, co ma takie znaczenie jak to ile razy o nich słyszeliście. Natomiast za tydzień głosują duże 3 stany – Floryda, Illinois, Ohio – oraz Arizona. Floryda to będzie masakra, może nawet dostać <15%, czyli obyć się bez delegatów (tak to jest jak sie chwali Castro zanim Kubańczycy zagłosowali). Resztę “tylko” przegra.
Na odwrócenie trendu jest już za późno. Na endorsement Warren (o ile miał przyjść) też już za późno. Nawet były kandydat Andrew Yang poparł Bidena. Teraz jedyne co jeszcze może zabrać Bidenowi nominację to… Biden i niedzielna debata, gdzie są 2h na 2 kandydatów.
Ale DNC nie śpi. Zgodnie z moimi zapowiedziami tu 3 dni temu DNC zmienił zasady debaty. Zmiany są 3:
- Wykluczono Tulsi Gabbard (zdobyła 2 delegatów, więc powinna mieć miejsce na scenie – np. Amy Klobuchar tak była mimo słabych sondaży; no ale Tulsi managerowie tej szatni nie lubią, a Amy tak)
- Berniego i Joe posadzono, więc się będą mniej męczyć
- Zamiast dziennikarzy i debaty pomiędzy kandydatami będą “pytania od całkowicie losowego ludu z widowni do kandydatów”
Zmiany zasad jak widać sprzyjają Bidenowi, który ma gorszą kondycję oraz mniej będzie miał być okazji bycia dociśniętym przez Sandersa. A ewentualne ataki może zignorować i odpowiadać sobie na swoje pytanie z widowni (tak tylko tu wspomnę – była szefowa DNC przyznała, że w 2016 Clinton znała pytania wcześniej).
Wbrew początkowym rokowaniom te prawybory będą krótkie.