W polityce trzeba mieć szczęście. Jest to być może nawet najważniejsza cecha jaką można mieć. Są pewne trendy, które wynoszą do szczyty ludzi będących przekaźnikami tych trendów (Trump – antyglobalizm). Ale często o tym kto będzie na górze decyduje przypadek. Efekt motyla jest bardzo częsty. Najlepszy ostatni przypadek to w sumie sam Biden dla którego gwiazdy ułożyły się znakomicie.
Szukanie najlepszego przeciw Trumpowi
Z Bidenem było tak, że establishment miał nadzieję, że w dużej liczbie kandydatów uda się znaleźć jakiegoś lepszego niż Biden.
A jednak jego obecność zabierała tlen wielu innym lepszym czy to na papierze czy w debatach (np Booker czy Hickenlooper). Biden od początku miał sporo wyborców ‘domyślnych’. Takich co na 2 lata czy półtora roku przed właściwymi wyborami się tematem nie interesują. A Biden jako VPOTUS Obamy był jednym z niewielu kandydatów (obok Sandersa w sumie) bardzo dobrze rozpoznawalnym w całym kraju. Stąd Biden miał mnóstwo domyślnego poparcia, zwłaszcza wśród starszych Czarnych. W ten sposób usunął z wyścigu Czarnych senatorów jak Kamala Harris czy Cory Booker.
A nie był faworytem od początku?
W debatach okazało się jak słabym jest kandydatem i gdy przyszło do głosowań to wtopił w Iowa, New Hampshire i Nevada. I nagle establishment się przeraził, że nominację zdobędzie Bernie Sanders, który zdobył najwięcej głosów w pierwszych trzech starciach (co się nikomu nigdy nie udało). To przerażenie spowodowało wejście w tryb “byle nie Sanders, Biden pod ręką to trudno, będzie Biden”. Wtedy dostał poparcie Jima Clyburna, ikony wśród Czarnych wyborców z South Carolina i najwyższego stopniem Czarnego polityka w Izbie Reprezentantów. To (oraz być może zmyślone poparcie Nelsona Mandeli zza grobu) spowodowało wygraną South Carolina i umożliwiło narrację, że Biden jest na fali. Establishment zaczął naciskać na bezpośrednich rywali, aby się wycofali. Nawet Obama się włączył i zadzwonił do Buttigiega. W ciągu 3 dni po South Carolina i przed Super Tuesday Klobuchar i Buttigieg poparli Bidena i resztę już wiadomo. Jego wygrana potem to już prosta konsekwencja tego zbiegu okoliczności.
Co mogło pójśc nie tak? Mnóstwo.
Sanders mógłby mieć największą liczbę (większość?) delegatów, a Biden być w ogóle zapomnianym ex kandydatem gdyby zaszło/nie zaszło któryś z tych:
1) Jim Clyburn uznał, że jednak popiera kogoś innego lub nikogo. Lub nie zrobił swojego ruchu zaraz przed South Carolina i nie aż tak (było to bardzo mocne endorsement)
2) Klobuchar by została w wyścigu / nie poparła Bidena przed Super Tuesday
3) Buttigieg by został w wyścigu / nie poparł Bidena przed Super Tuesday
4) Warren się wycofała wcześniej (jej elektorat nieproporcjonalnie by poszedł do Sandersa)
5) Sanders chciał pokonać, ale nie zniszczyć establishment. Po Nevada była niepewność w establishmencie czy jednak Sanders nie odleci jak Trump w 2016. I że może trzeba się z nim – potencjalnie przyszłym POTUSem – lepiej jakoś ułożyć. Sanders mógł zdobyć poparcie paru innych ludzi z establishmentu (a raz dany endoresement się rzadko odwołuje). Ba, mógł może przekonać Clyburna, aby nic nie robił a on tę dobrą wolę zapamięta. Sanders wręcz przeciwnie – zaczął mówić, że walka jest z establishmentem i GOP i Demokratów. No to Clyburn nie miał nic do stracenia.
6) Bloomberg by nie dokonał implozji w swojej pierwszej debacie
… i parę innych gwiazd też się dla niego ułożyło.
Covid-19
Nawet sam Covid-19 i w praktyce zamrożenie kampanii oraz odwrócenie uwagi od prawyborów nastąpiło dokładnie w takim momencie, gdy Biden uzyskał przewagę i stał się domyślnym nominatem i wyborcy stracili zainteresowanie tematem. Przecież zrezygnowano w końcu z ostatniej debaty w praktyce stwierdzając, że konkurs skończony, kto zagłosował to zagłosował, a kto nie to niech się następnym razem przeprowadzi do Iowa.
Gdyby Chińczyk zżarł nietoperza o miesiąc wcześniej to Covid-19 nie działałby aż tak na przewagę Bidena. A gdyby zżarł o 2 miesiące wcześniej i Covid-19 się rozszalał już w czasie Iowa kiedy Biden był 4ty lub New Hampshire gdzie był piąty? Kampania zamrożona, ale Biden by został po prostu zapomniany.
No, ale się ma to szczęście albo nie 🙂