Za 7 dni Amerykanie będą wybierać POTUS, VPOTUS, 1/3 Senatu oraz całą Izbę reprezentantów. Patrząc na sondaże Demokraci mają wszelkie prawa liczyć na dobry wynik. Jednocześnie potłuczeni emocjonalnie po 2016 nie ośmielają się tego robić.
Poparcie dla Trumpa
Jak wsponiałem w przeglądzie sytuacji 78 dni temu jednym z najlepszych (najlepszym?) wskaźnikiem pozwalającym przewidzieć reelekcję POTUSa jest poparcie dla niego.
Poniżej średnia sondaży poparcia dla Trumpa:
Wtedy Trump miał 43.1% co dawało bardzo małe szanse. Teraz jak widać poniżej jest na 44.6%. Te 1.5% może się wydawać mało, ale nie jest. Kolejne 1.5% przesuwające go na 46.1% dawałoby mu już historycznie niezłe szanse. A Trump był już na 45.6% zaraz przed pierwszą debatą, w której sobie zaszkodził. Przy 48% Republikański prezydent generalnie może spać spokojnie, bo extra 2% daje mu aktualna sytuacja w Kolegium Elektorskim.
Stany kluczowe i 2016
W skali kraju Biden wygrywa teraz z Trumpem 7.8%. Gdyby wybory w USA odbywały się jak w Europie miałby wybór w kieszeni.
Ale w USA jest Kolegium Elektorów ze wszystkich stanów. A rozłożenie głosów Bidena jest jeszcze gorsze niż Hillary. Biden zdobędzie przynajmniej dodatkowy milion „zbędnych” głosów. Zbędnych w takim rozumieniu, że poprawi wynik Clinton w stanach które nie dadzą mu dodatkowych głosów elektorskich. Czyli w Kalifornii, Nowym Jorku, Illinois, które są jego super pewnymi głosami elektorskimi. Oraz poprawi wynik w Teksasie, który z drugiej strony pomimo tego pewnie i tak zagłosuje na Trumpa.
To powoduje, że większość ludzi, która patrzy jedynie na sondaże w skali kraju i nie myśli głosami elektorskimi myśli, że przewaga Biden jest dużo większa niż w rzeczywistości. Jest możliwe, że Biden zwiększy przewagę w stosunku do wyniku Clinton o dodatkowe 5mln głosów, a i tak przegra.
Jeżeli chodzi o stany kluczowe – gdzie rozgra się ten mecz – to przewaga Bidena wynosi 3.9%. I jego pozycja jest bardzo dobra.
Historycznie ciężko nadgonić taką stratę w ciągu ostatniego tygodnia. W ostatnich 12 wyborach w ciągu nawet dwóch a nie jednego tygodnia przez wyborami takie różnice zdarzały się jedynie Clintonom. Hillary straciła 3.1% przez ten czas 4 lata temu, a Bill 7.0% (ale miał 14% przewagi, więc i tak wygrał).
W stanach kluczowych Biden idzie w sumie podobnie do Hillary. Biden ma przewagę jedynie o 0.4% średnio lepiej niż ona na tydzień przed wyborami. Ale to oznacza, że Trump by potrzebowałby takiego samego, dużego – 3%owego -błędu w sondażach jak poprzednio.
A sondażownie poprawiły metodologię i na pewno nie będzie to już zły mix ludzi odnośnie edukacji. To, czego tym razem mogą nie dostrzegać i co może nas zadziwić, jeżeli Trump jakoś wygra już opisywałem tu.
To jest 2020
Żeby wygrać Trump potrzebuje więc czegoś, czego nie widać. Ale też 2020 jest właśnie takim rokiem w którym wyjątkowo moja wiara w sondaże jest słabsza niż zwykle. Trzeba pamiętać, że 60 mln Amerykanów już zagłosowało. Czyli tak z 40% tych, co to zrobią. Pocztą – często pierwszy raz – lub osobiście w stanach, które rozciągnęły okres, kiedy można głosować. To zwiększa chaos. Inne sposoby głosowania i inne wzory zachowań utrudniają przewidzenie wyniku.
Ale działa to też w 2 strony. Jest taka sama szansa na to, że Trumpowi się uda prześlizgnąć w Kolegium Elektorskim (głosów ogólnie zdobędzie mniej na pewno) jak na to, że Biden osiągnie 400 głosów elektorskich i historyczne zwycięstwo gorsze tylko od Reagana (z czasów, które można pamiętać).
2 odpowiedzi na “Na tydzień przed wyborami 2020”
Michal, sprawdz epsilontheory.com, “oh no,….” artykul. Ciekawe czy sie z nim zgadzasz? Pozdrawiam
Zgadzam się. Poruszający bardzo dużo wątków, więc trzebaby wejść w szczegóły czy całkowicie tak samo widzimy sytuacje, ale podobnie na pewno. Generalnie się zgadzam.