Kategorie
Joe Biden Senat Wybory 2020

Z takimi przyjaciółmi kto potrzebuje wrogów?

Silicon Valley jest po stronie Bidena i przeciw Trumpowi. I generalnie jest po stronie Demokratów przeciw Republikanom. To jest truizm i nie ma co nad tym dyskutować podobnie jak nad tym, że przemysł wydobywczy ma na odwrót.

Teraz jednak Facebook i Twitter – próbując nadgorliwie pomóc Bidenowi – nieźle mu zaszkodziły.

Burisma płaci

Za kadencji Obamy, kiedy Joe Biden był VPOTUS, jego syn Hunter dostawał od firmy wydobywczej Burisma z Ukrainy $50 000 miesięcznie. Hunter nie wie nic o Ukrainie i nie wie nic o wydobywaniu węglowodorów z ziemi. Sam to szczerze przyznał w wywiadzie rok temu. Co więcej – nie będąc politykiem – szczerze też przyznał, że nie dostawałby tej kasy gdyby jego ojciec nie był VPOTUS. Po tym filmowanym wywiadzie Hunter dostał zakaz wypowiadania się publicznie. Tata w końcu miał prawybory do wygrania.

Sprawa wypłynęła już rok temu, ale że w tych prawyborach Demokraci mieli podejście, że nikt nikogo nie atakuje, więc temat nie zaistniał. Sztab Trumpa przez ostatnie pół roku też tematu prawie nie podnosił, bo był zajęty głupim udowadnianiem, że Biden to socjalista i Antifa.

Natomiast fakty są takie, że Hunter Biden, podobnie jak i połowa rodziny Bidenów monetyzował stanowisko ojca. Jednocześnie trzeba sobie szczerze powiedzieć, że takie rzeczy są niestety całkowitą codziennością w amerykańskiej polityce. Niewiele jest otwartej, karalnej korupcji. To paragraf tylko dla najgłupszych (i niemoralnych oczywiście, ale przede wszystkim dla najgłupszych). A to dlatego, że jest mnóstwo sposobów na korupcję legalną. Wpłaty na komitety wyborcze, synekury dla rodziny, możliwość zakupienia taniutko akcji przed wejściem na giełdę lub tzw. stanowiska pracy Do-Nothing dla rodziny.

Burisma kupowała za kasę wpływ na politykę amerykańską. Joe Biden sam przyznał, że zażądał od Ukrainy wymiany rzekomo “skorumpowanego” prokuratora Wiktora Pszonka pod groźba wstrzymania pomocy od USA. Tak się akurat składa tego prokuratora właśnie, który prowadził śledztwo przeciw Burisma.

Biden – z uporem i bezczelnością godną Trumpa – twierdzi, że nie widzi konfliktu interesów. A w ogóle to nie wiedział co robi młody Biden. A przecież to zdolny chłopak, nic dziwnego, że mu Ukraińcy, Rosjanie i Chińczycy płacą duże kwoty. Jakość kosztuje.

New York Post publikuje

Wczoraj New York Post (taki amerykański Fakt) zrobił artykuł na temat Huntera. Hunter oddał do serwisu swój laptop. Serwisant pewnie zwąchał pieniądz i postanowił zrobić kopię zawartości sprzedając ją Rudy Giulianiemu (były mer Nowego Jorku). I tak zawartość trafiła do Republikanów, którzy postanowili ją odpalić na 20 dni przed wyborami za pomocą NYP.

Na serwerze były prywatne zdjęcia Huntera np. jak leży naćpany jak mucha z Medellín. To dla czytelników NYP – podobnie jak dla czytelników Faktu – jest bardzo interesujące, ale politycznie bez znaczenia. Jednakże, oprócz tego był tam również email od członka zarządu Burisma, wysłany w czasie kiedy ten był w USA, w którym dziękuje on Hunterowi za możliwość spotkania ojca. Sztab Bidena “zdementował” to w taki sposób, że wg rejestru spotkań Bidena jako VPOTUS, Biden na pewno nie spotkał się z nim oficjalnie. Ale nie odpowiedzieli czy Joe Biden się z nim widział [prywatnie]. Facet z Burisma dopytuje też co jeszcze Hunter może dla nich zrobić (a Hunter negocjuje podwyżkę na $85.000 miesięcznie). Jest to więc pewien dowód, że stary Biden wiedział co robi młody Biden (oczywiście, że wiedział, ale co innego jest mieć lub nie mieć możliwość zaprzeczania)

Artykuł powstał, poinformowała o nim telewizja Fox i jeszcze ze 2 miejsca i… cisza. Zgasło. A zgasło dlatego, że Facebook oraz Twitter zaczęły blokować i banować konta, które shareowały linki do artykułu gazety.

Kali cenzurować dobrze

Argument, który firmy podnoszą to to, że informacje z laptopa zostały zdobyte bez zgody właściciela, który o laptopie zapomniał; być może nielegalnie. Nigdy ich to nie powstrzymało. Parę tygodni temu raptem przecież NYT opublikował – wykradzione przecież skądś – zeznania podatkowe Trumpa. I latały po Twiterze i Fejsie.

Facebook i Twitter powołują się też na jakieś swoje bzdurne zasady użytkownika. I sobie uznały, że NYP je złamał. Że NYP napisał „potencjalnie nieprawdziwą” informację i że zmniejszyli zasięgi (Facebook), bądź uniemożliwili share (Twitter) na wszelki wypadek – dopóki sprawa się nie wyjaśni. Jeżeli ktoś to bierze to za dobrą monetę to powinien odwrócić sytuację. Co jeżeli NYP (czy NY Times raczej wtedy) opublikował identyczny artykuł zdobyty na podstawie info z laptopa syna Trumpa? Czy też zasięgi zostałyby zablokowane? Jeżeli odpowiedź jest „tak” to się doskonale składa, bo jestem w posiadaniu pałacu kultury w Warszawie i chętnie odsprzedam. Tanio! Tylko poważne oferty.

Sekcja 230

W ramach uciszania sprawy FB i Twitter nagłośniły ją i przedłużyły tak, że hej. Po pierwsze FB i reszta działa na specjalnym zwolnieniu z odpowiedzialności za treści. Działają jak księgarnia – nie bierze ona odpowiedzialności za to, że w jakieś książce są materiały komuś szkodzące. Nie można pozwać księgarni, bo ona nie weryfikuje treści.

Od niedawna FB i Twitter roszczą sobie prawo do weryfikowania tej treści. Stąd pojawiły się głosy, że tzw Sekcja 230 of the Communications Decency Act dająca to zwolnienie z odpowiedzialności powinna być usunięta. Dziś wróciło to z całą mocą:

Ponadto dziś zablokowano konto Twitterowe rzeczniczki Białego Domu, która shareowała artykuł NYP. Twitter jest napisał, że odblokują ją dopiero kiedy Twitt o Bidenie zostanie przez nią usunięty. Wielu innych polityków Republikańskich miało ten sam problem kiedy chcieli shareować artykuł to Twitter go usuwał/ nie publikował. Spotkało to np. senatora Teda Cruza.

Więc usunięcie Sekcji 230 dla Silicon Valley będzie już pewnie na stałe na agendzie GOP. Trump jest z resztą sam sobie winien. Mógł się za to zabrać wcześniej. Albo jeszcze lepiej zmienić Fejsa i Twittera w przedsiębiorstwa użyteczności publicznej jakimi są. Facebook jest dla 40% Amerykanów głównym źródłem informacji. Pozwalanie temu czy innemu miliarderowi cenzurować to co mu akurat przyjdzie do głowy przypomina bardziej Chiny niż Europę czy USA.

Jak nie cenzurować

We wtorek najprawdopodobniej Senat USA wystawi decyzję o przesłuchaniu przed Senatem Jacka Dorsey – szef Twittera. Będzie wezwany przez Senat USA i będzie się tłumaczyć z utrudniania korzystania z wolności słowa przez senatorów. Przyjemne to nie będzie dla niego (ale nie ma co żałować), ale też włos mu z głowy nie spadnie.

Natomiast poprzez cenzurę FB i Twitter zadziałały zdumiewająco przeciw skutecznie. Po pierwsze nagłośniły potężnie sprawę i dały jej zasięgi. Samo story w NYP by było newsem na 1 dzień. Teraz na pewno dłużej. Hunter i Burisma ma przedłużoną żywotność, bo jak zacznie przygasać do wtorku to przyjdzie decyzja o wezwaniu Dorsey przed Senat. Nie da się przemilczeć i trzeba przypomnieć, dlaczego. I potem jeszcze raz jak Dorsey się spowiadać przed Senatem będzie. Myślę, że data zostanie ustawiona tak na 2-5 dni przed wyborami, a każdy senator GOP będzie chciał się trochę nad Dorsey poznęcać, przy okazji krytykując na wizji Bidena.

Przede wszystkim wreszcie cenzorzy umożliwili Trumpowi ubrać się na chwilę w swój strój z 2016. Outsidera, którego „nienawidzą wszyscy właściwi ludzie, a skoro oni go nienawidzą, to musi być swój chłop”.

Żeby była jasność – Trump dalej przegrywa. Ale to był dla niego dobry dzień.

W odpowiedzi na “Z takimi przyjaciółmi kto potrzebuje wrogów?”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *