W kalendarzu wyborczym symboliczny moment, kiedy kończą się prawybory i zaczynają wybory to konwencja partyjna. Na konwencji nominat partii mimo, że jest już znany od dawna oficjalnie zostaje nominatem.
Konwencje – gdzie
Konwencje często się robi w stanach, które są polami bitwy pomiędzy partiami (battleground states). Nie ma na to specjalnego dowodu, ale jest przekonanie, że zorganizowanie konwencji dowartościowuje dany stan i daje jakiś ułamek % podczas wyborów. W 2016 Republikanie zrobili konwencję w Ohio, które przez kilka cykli było battelgroundem (teraz już jest ‘red state’). Demokraci zrobili swoją w Pensylwanii, która chcieli obronić, co się nie udało.
W tym roku Demokraci robią swoją konwencję 10-17 sierpnia w Milwaukee, Wisconsin. Jest to stan, który Trump w 2016 wygrał 23000 głosów na prawie 3mln oddanych i które w 2016 Clinton nie odwiedziła ani razu, więc na pewno nie dowartościowała. Republikanie swoją tradycyjnie tydzień po, czyli 24-31 sierpnia w Charlotte, North Carolina.
I tutaj pojawia się pewna ciekawa sytuacja. Mimo, że Republikanie mają więcej gubernatorów niż Demokraci w skali całego kraju to akurat w obu tych stanach jest teraz Demokratyczny gubernator.
To dla was zbyt niebezpieczne
Trwa pandemia. W USA ile stanów tyle podejść do odmrażania gospodarki. W Kalifornii jest jak w Polsce (fajnie to zdanie i wreszcie prawdziwe!). Geogria natomiast ma już otwarte spa. A na Florydzie nie ma co odmrażać, bo nic nie zamrażano.
Demokraci swojej konwencji na pewno nie odwołają. Więc w Wisconsin na pewno uznają, że będzie bezpiecznie do takich zgromadzeń. Natomiast ciekawa sytuacja jest z konwencją Republikanów. Demokratyczny gubernator North Carolina Roy Cooper może uznać, że w jego stanie sytuacja na to nie pozwala. Na razie odmrażanie w North Carolina idzie wolno.
Z drugiej strony Charlotte – miasto całkowicie kontrolowane przez Demokratów – 2 tygodnie temu zaakceptowało grant federalny na $50mln związany z pokryciem kosztów bezpieczeństwa imprezy. Głosowanie co prawda było bliskie 6:5, ale wątpliwe, aby zrobili tak bez konsultacji z gubernatorem.
Tytuł dałem trochę click-baitowy. Bo na pewno Republikanie jakąś konwencje mieć będą. W najgorszym razie wirtualną, ale też w razie czego zmienią siedzibę. Konwencja to oczywiście ogromna logistyka, ale w najgorszym wypadku w czerwcu podejmą decyzje, że się przeniosą np. na Florydę.
2 odpowiedzi na “Republikanie bez konwencji?”
[…] pisałem parę tygodni temu gubernatorem Północnej Karoliny, gdzie GOP chce zrobić swoją konwencję, […]
[…] już w maju, że konwencje wyborcze mogą się nie odbyć. I rzeczywiście w tym roku konwencji wyborczych obu partii nie będzie (tzn. będą formalne, ale […]