Wczoraj wieczorem (dziś rano w PL) była jedyna zaplanowana debata wiceprezydencka pomiędzy aktualnym VPOTUS Mike Pence i kandydatką Bidena Kamalą Harris.
Zabawne jak „normalna” była ta debata. Zdecydowanie mniej „żywa” i dużo bardziej poukładana niż 1sza prezydencka pomiędzy Bidenem i Trumpem. Nie znaczy, że zupełnie sobie nie przerywano. Ale na pewno nie 70 razy (tyle naliczono Trumpa), ani nikt nie mówił do drugiego „zamknij się”.
Ale po kolei.
Format
Debaty wiceprezydenckie są robione od roku 1976. Jest zgodna opinia (podzielam), że zazwyczaj nie mają większego znaczenia na wynik wyborów. Amerykanie głosują na „górę zespołu”. To już się kicz robi, ale: rok 2020 jest potencjalnie inny. Ale nie z powodu Covid akurat tylko, dlatego że niezależnie czy Trump (74 lata), czy Biden (78 lat) zaprzysiężony będzie najstarszy prezydent w historii USA. A to oznacza, że tym razem nie jest wykluczone, że VPOTUS dostanie w trakcie swojej kadencji awans.
Była to pierwsza debata, którą widziałem, żeby kandydaci byli od siebie oddzieleni plexą. Pomimo tego, że Pence mimo kontaktu z Trumpem stale wychodzi negatywnie w testach. Nalegał na tę plexę sztab Harris.
Uczestnicy nie znali przed debatą tematów, które były dyskutowane.
I najważniejsze: prowadząca – Susan Page z gazety USA Today – bardzo starała się, aby sprawy nie wymknęły się jej spod kontroli. Bardzo nie chciał powtórzyć sytuacji z debaty Trump – Biden. Przed każdym jej pytaniem zaczynającym nowy temat mówiła, kto mówi i dodawała, że ma być to wypowiedź „nieprzerywana”. Spowodowało to, że obaj doświadczeni, zawodowi politycy bardzo szybko… przestali odpowiadać na jej pytania i zaczęli odpowiadać na pytania, które chcieliby, aby zadała 🙂
No, bo po co mają odpowiadać na jej pytania skoro zasada jest taka, że nie wolno im przerwać? Szkoda w sumie, bo przygotowane pytania miała ciekawe…
Cele
Podstawowym celem Harris i Pence to było nie zaszkodzić. Jak wspomniałem wyżej debata wiceprezydencka nie ma większego znaczenia. Ale zawsze da się zrobić wtopę, za którą szef się potem musi tłumaczyć.
Ludzie mają też mniej określone opinie nt. Pence i Harris. Odpowiednio 11% i 15% nie ma opinii na ich temat (o Bidenie i Trumpie prawie każdy ma opinie). Co ciekawe tak samo – po 54% Amerykanów – uważa, że i Harris i Pence są wykwalifikowani, aby w razie czego zostać POTUS.
Pence
Zrobił niesamowity kontrast w temperamencie do Trumpa. Ciekawe ilu Never-Trumpers uroniło łezkę podczas tej debaty.
Pence się zachował jak typowy – bardzo doświadczony – polityk. Był bardzo kulturalny, ale sterował tę debatę jak chciał. Od razu odpowiadał na pytania, które by chciałby mu zadano. Czasem na sam koniec swojego czasu wrzucał ogólne zdanie na temat zadany. Jeżeli kolejne pytanie nie podobało mu się jeszcze bardziej niż poprzednie to mówił, że chce dokończyć poprzedni wątek… i dalej mówił, o czym chciał 🙂
Był w 100% zgodny z Trumpem. Przyznam, że byłem pod wrażeniem. Co innego mówić to, co mówi Trump po Trumpowsku – emocjonalnie, półzdaniami i nie dając się zatrzymać orając logikę jak świeżo wydzierżawione pole. Co innego powiedzieć to samo płynnym, logicznym angielskim.
W sumie nie miał żadnej większej wtopy. Potrafił nawet bronić „dorobku” administracji na polu walki z Covid (!), choć to powinno być niemożliwe. I na polu „doskonale odbijającej się gospodarki”.
Nie przegrał.
Harris
Pisałem po wyborze Kamali Harris na VP, że jest to pewnie jedna z najgorszych opcji dla Bidena opcja na czas kampanii.
Jako były prokurator potrafi wypowiedzieć wyuczony atak (jak np. w pierwszej debacie prawyborczej na Bidena). Teraz też miała dobrą przemowę dotyczącą Covid, bo było oczywiste, że to wyjdzie.
Ale Harris się nie potrafi bronić (prokurator pewnie rzadko to robi). Tak jak w prawyborach zaorała ją Tulsi Gabbard tak teraz Pence miał 2 bardzo celne ataki, na które Harris nie miała odpowiedzi.
Pierwsze to podtrzymanie wyrażonych wcześniej wątpliwości co do przyszłych szczepionek, jeżeli będą one administrowane przez administrację Trumpa. Podtekst: „będzie chciał nasz wszystkich zabić”. Myślę, że Harris miała to nieprzemyślane (tzn. nieprzebadane przez grupy fokusowe), gdy pytanie padło miesiąc temu w CNN. Na szybko pomyślała, co nienawidząca Trumpa publika CNN by chciała usłyszeć i tak sobie palnęła. Biden następnego dnia powiedział, że on problemu mieć nie będzie. A teraz Harris czuje, że musi w to brnąć, żeby nie musieć się wycofywać tracąc twarz.
Druga rzecz, na której ją Pence najbardziej przyszpilił to był skład SCOTUS. Harris, co prawda mówiła o aborcji (gdzie każda ze stron mówi do swojej bazy). Bardzo dobrze wspomniała o tym, że Republikanie poprzez SCOTUS starają się uwalić służbę zdrowia z programu Obamacare (pisałem o tym, że wygląda to potencjalnie na poświęcenie przez GOP Trumpa za bardziej długoterminowe zyski). Ale 2 razy dała się wpuścić w odpowiadanie na pytanie Pence’a o to, czy po wyborach razem z Bidenem będą chcieli dodać liczbę sędziów SCOTUS żeby przejąć nad nim kontrolę. I nie dość, że zaczęła odpowiadać to nie odpowiedziała dając się postawić w pozycji tej która unika odpowiedzi na trudne pytania. VPOTUSowi który pełni funkcję w czasie pandemii i uniknął chyba odpowiedzi na każde zadane pytanie!
Wall Street, Deep State i wojna w Iraku “za”
Harris ma słabe wyczucie, a jej sztab jeszcze od czasu prawyborów to jacyś amatorzy. Czasem to aż komiczne. Kamala Harris odpadła dość szybko w prawyborach i było widać dlaczego. Przypominam jak wyglądał nagłówek Wall Street Journal po wyborze.
Więc mając taki bagaż Harris teraz poszła za ciosem. Podczas debaty przypomniała, że „renomowana firma z Wall Street – Moody’s” uważa jej i Bidena plan za lepszy niż plan Trumpa. Serio? Nie ma w jej sztabie nikogo, kto by jej powiedział, że ludzie przynajmniej od 12 lat nienawidzą Wall Street?
Albo dalej – „mamy poparcie 500 emerytowanych generałów i expertów od bezpieczeństwa” – cudownie, czyli Deep State też was popierają, kto jeszcze? 7 ministrów Busha oraz Collin Powel. Czyli ex-Republikanin, który kłamał nt. Iraku w ONZ i wpuścił USA w wojny na Bliskim Wschodzie.
Brakowało w sumie jeszcze honorowego patronatu i poparcia chińskiego „pacjenta zero” z Wuhan.
Debata wice prezydencka nie ma większego znaczenia.
Wypada jednak odnotować, że o ile Pence jej nie wygrał to Harris ją przegrała. Demokraci mają szczęście, góra i dół obu drużyn nie jest na odwrót.