Odbyła się pierwsza debata pomiędzy Trumpem i Bidenem. Na pewno lepsza niż ta w Polsce, bo Panowie debatowali w tym samym miejscu i czasie. Tyle na plus. Jeżeli ktoś jest po ciężkim dniu i szuka dobrych wiadomości to żegnam i do ponownego spotkania przy następnym wpisie.
Takiego chaosu nigdy jeszcze nie widziałem w tego typu debacie. Masakra. Od początku do końca ciężko i smutno było tego słuchać. A pomimo tego to myślę, że Chris Wallace i tak zrobił kawał dobrej roboty, jako prowadzący.
No, ale od początku.
Cele
Cele Bidena: 1szy – nadrzędny – nic nie zepsuć, byle do mety. 2gi – gadać tylko i wyłącznie o Trumpie, a zwłaszcza o Covid i o służbie zdrowia.
Biden wygrywa i nie chciał nic zmienić. Zwłaszcza zależało mu, aby utrzymać prowadzenie wśród osób w najstarszych kohortach wiekowych i nie stracić Republikanek z przedmieść. Nic mówiąc nic o swoich planach nikogo się nie zrazi. Nieidealne, ale poprawne. Zresztą jest to podejście konsekwentne, bo cała kampania jest budowana na tej strategii.
Cele Trumpa: powinien grać na klasę pracującą, jechać po Bidenie za umowy handlowe, outsourcing, wojny w Iraku i Afganistanie i rasistowskie prawo karne Bidena z 1994. Ponadto powinien chcieć się pokazać, jako ktoś w miarę normalny, komu wrogie media przyszywają „gębę” i uspokoić tą normalnością zwłaszcza kobiety (wśród mężczyzn Trump wygrywa).
Co było? Zupełnie, co innego. Trump szlifował swoje formułki, że Biden to socjalizm i Biden to Antifa. Będąc szczodrym można domniemywać, że była tam wyrafinowana myśl strategiczna, której celem było wprowadzenie do debaty chaosu. Wprowadzenie chaosu dawało więcej szansy na wyprowadzenie Bidena z równowagi i uniemożliwiało mu używanie wyuczonych formułek. Trump liczył, że jeżeli mózg Bidena zaliczy crash systemu w stylu niedawnego wystąpienia Nancy Pelosi to wtedy by był nokaut. Strategia desperacka i nieudana.
Format
Format sprzyjał Bidenowi: 1.5 godzinna debata podzielona na 6 sekcji z konkretnymi tematami. Czyli po 15 minut na temat. Z tych 15 minut i Trump i Biden mieli po 2 minuty nieprzerywanego wystąpienia (w teorii nieprzerywane). Z pozostałych 11 minut mamy 1 minutę dla Wallace’a i zostaje 10 minut, czyli po 5 minut dla każdego z nich. Czyli do wyuczenia się 2 min przemowy na otwarcie + 5min elastycznej gadki “w temacie” – tak, żeby pasowała do czegokolwiek, o co się będzie zapytanym. Lub użycie tych 5 minut do zaplanowanych ataków i zingerów pod przyszłe reklamy. Proste jak przygotowanie do „debaty” w Polsce.
Dlaczego więc format sprzyjał Bidenowi? Bo można się było przygotować i wkuć na pamięć te przemowy, ataki, gadki i zingery. I można wtedy mniej czasu spędzać na wymyślaniu odpowiedzi na bieżąco z głowy. A tak właśnie robi Trump całe życie . Brak formatu lub luźny format jest dla kogoś, kto strzela z siodła – Trumpa. Było boleśnie widać, kiedy Biden wypadał z wyuczonych kolein i musiał mówić z głowy.
Trump na żywo
Trump się oczywiście nie przygotował nic. Nie mało. Totalnie nic. Nawet wiedząc, że będzie musiał mówić przez 2 minuty na początek na znany temat nie był przygotowany na te 2 minuty. To jest niepojęte. Raz mówił 1 minutę i oddał czas (!), raz mówił nie na temat, raz ciągnął poprzedni temat itd. Masakra. Myślę, że gdyby był zdolny przysiąść fałdów i nauczyć się tych 12 minut (6* 2 minuty) to mógłby to z łatwością wygrać, bo Biden to nie był ten bystry Biden z debaty z Bernie Sandersem.
Odrobina przygotowania wstępnych przemów i pokazałby, że ma jakąś wizję (nieważne czy faktycznie ma) i że mówi do konkretnych nieprzekonanych.
Pomimo robienia wszystkiego na żywo, Trumpowi udało się parę razy trafić Bidena. Biden nie potrafił wymienić żadnej postaci ani organizacji policyjnej z jakiegokolwiek szczebla, która by go popierała. Powiedział też, że Antifa to mit i nie istnieje (!). Trump miał też trochę zingerów, „zrobiłęm więcej w 47 miesięcy niż ty w ciągu 47 lat”. Odgrzewany, ale dobry zinger.
Zła lekcja z 2016
Główną częścią debaty był permanentne przerywanie Trumpa Bidenowi (i vice versa, ale mniej).
Nie tylko brak przygotowania wyszedł. Trump kompletnie nie zrozumiał lekcji z 2016 roku podczas debaty z Clinton. Możesz przerywać, możesz być niegrzeczny i ludzie to wybaczą, jeżeli faktycznie o coś ci chodzi (i jesteś trochę zabawny). W 2016 było oczywiste, co Trump chce przekazać swoim agresywnym stylem – o imigracji, o handlu, o korupcji, o Fundacji Clintonów itd. Może styl niegrzeczny, ale z przesłaniem. „Byłabyś w więzieniu” nie było po prostu oblegą, każdy wiedział o co chodzi i o sens który za tym stoi.
Teraz przerywanie po to, żeby po prostu przeszkadzać i czepiać się najmniejszych bzdur. I to nie tylko z Bidenem, ale też z Wallacem.
Pod koniec debaty Trump dostał też prawdziwie łatwą piłkę. Miał potępić Białych ksenofobów, który się go ponoć słuchają, aby nie wzmagali zamieszek. Powiedział „pewnie, wycofać się”. Ale było to w stylu pozostawiającym pytanie otwarte, a przecież odpowiedź na 3 zdania, jaki to rasizm jest zły była by tak banalnie prosta. Zamiast tego nie potępiając tego wystarczająco przeszedł od razu do Antify i Bidena. Duuużo potężniejsze by to było, gdyby uprzątnął swoje podwórko. Tym bardziej, że Biden od razu się podłożył mówiąc, że „Antifa to idea, a nie organizacja”. Takich niewykorzystanych szans Trump miał mnóstwo.
Biden – co wyszło
Biden się przygotował. Używał wyuczonych formułek i to było widać. No i dobrze. Na pewno lepiej tak, niż kiedy mówił z głowy. Bardzo dobrze to wyglądało, kiedy parę razy zwrócił się wprost do kamery mówiąc do wyborców. Wyuczone i efektywne. Najlepszy zinger należał do Bidena, który mu ładnie i strategicznie ktoś w sztabie ułożył:, „Co ty wiesz o przedmieściach. Nie znalazłbyś się na przedmieściach o ile byś nie skręcił w złą stronę”. To było ładne i skierowane do grupy, o którą Biden walczy.
Przed debatą Trumpowi udało się zasiać wątpliwość czy Biden – mimo, że 3 lata tylko starszy – jest w stanie fizycznie i mentalnie sprawować urząd. O ile Biden się gubił czasem i mylił słowa – jak to starcy czasem mają – to tragedii nie było.
Biden – co wyszło słabo
Nie obyło się też bez wpadek. Reakcja na wzbogacanie się swojego syna Huntera w wątpliwych okolicznościach na Ukrainie, Rosji i Chinach była w stylu iście Trumpowskim. Nie ma niczego, problem nie istnieje. Jeżeli Biden myśli, że to się nie pojawi na kolejnej debacie i zamiótł temat pod dywan, to się zdziwi.
Tak samo postanowił nie odpowiedzieć na pytanie, czy zmieni ustawę i zwiększy po wyborach ilość sędziów SCOTUS, aby przejąć nad nim kontrolę (vide PiS w Trybunale Konstytucyjnym w Polsce. Polska trendsetterem dla USA!! Polskaaa Biało-Czerwoni, Polskaaaaa…). Ten temat wróci i Biden będzie musiał na to odpowiedzieć w końcu.
Przy debacie o zamieszkach Trump pytał Bidena, czemu ten nie skłoni gubernatorów Demokratycznych to przyjęcia jego propozycji użycia Gwardii Narodowej do zaprowadzenia porządku. Biden nie miał tego przemyślanego i powiedział: „Co ja mogę, nie jestem na nic wybrany”. Komedia. Zwłaszcza, że 15 minut wcześniej powiedział skromnie niczym Trump: „Partia Demokratyczna teraz to ja”.
Biden mistrz przyzwoitości
Jest jeden element, którego nie jestem pewien.
Był podczas tej debaty kandydat, który powiedział do drugiego: „Jesteś rasistą”, „Klaun”, „Zamknij się”, „Szuszszsz”, „Ujadaj dalej”, „Zamkniesz się w końcu?”… Tak! To wszystko to był Biden, a nie Trump. To był Biden, kiedy nie mówił wyuczonymi wcześniej zdaniami i musiał reagować szybko od siebie. Oczywiście jest masa Demokratów, którzy żyją na MSNBC i CNN cały dzień i będą tym zachwyceni. Ale tacy ludzie to już pewnie głosowali (na razie oddano już 1mln głosów).
Myślę, ale nie jestem pewien właśnie, że takie chamstwo wprost – zwłaszcza do bądź, co bądź aktualnego POTUS – jest problematyczne dla Bidena. O ile na Trumpa nikt nie głosuje z powodu jego kultury tylko „pomimo” jej braku, to Biden to ma być „ten cywilizowany”, „ten dobry”, ten „zwracający duszę naszemu krajowi” i przede wszystkim „przyzwoity”. Cała Konwencja Demokratów to było przecież porno przyzwoitości. Mówienie w ten sposób chyba raczej nie przemawia do konserwatywnych Republikanek z przedmieść szukających przyzwoitości.
Wynik
W sondażu NBC po debacie 48% uważało, że lepszy był Biden, 41% że Trump. Czyli mniej więcej każdy uważał, że „jego” wygrał. Frank Luntz, który robi najlepsze grupy fokusowe miał ze sobą 17 osób niezdecydowanych z kluczowych stanów. 4 z nich po debacie uznały, że już wolą Bidena. A 1-2 że Trumpa.
Biden wygrywa i nic nie musi. Więc ten remis (ze wskazaniem na niego dodatkowo) to wygrana.
Trump zaprzepaścił dobrą szansę. Biden wyglądał naprawdę na kogoś cherlawego. Myślę, że dziś każdy standardowy Republikanin – weźmy choćby Paul Ryana, z 2012, którego podczas debaty VPOTUS wtedy Biden rozjechał – to dziś rozjechałby Bidena. Ale Trump tak przerywał, że nawet ciężko było usłyszeć jak Biden się gubi.
Porada dla Trumpa na następny raz: minimalnie się przygotować, wykuć na pamięć kilka najgorszych głosowań Bidena z tych 47 lat i nie przerywać mu – zwłaszcza jak się próbuje tłumaczyć.
Porada dla Bidena: zrobić natychmiast badania fokusowe. Być może awantura, którą zrobił Trump jest dobrą wymówką, aby zrezygnować z pozostałych debat. Do tej pory nie mógł tego zrobić, bo by wyszedł na słabeusza. Ale zależy czy wyborcy uznaliby ten pretekst za ok. Jak tak to Biden powinien skasować debatę 2 i 3 i ograniczyć sobie ryzyko, że debaty zawali.
Sam – jako piszący tego bloga – jestem oczywiście redukowaniu liczby debat całkowicie przeciwny!
9 odpowiedzi na “Trump – Biden: Runda 1”
Moja hipoteza jest taka, że zachowanie Bidena mogło być strategia. Tzn ogólnie jest przyzwoity (i tego nie musi udowadniac), ale jak napotka chama to umie mu się przeciwstawić i nie jest mięczakiem, a dodatkowo ma energię żeby się przeciwstawić i dowalić (czyli nie jest “Sleepy Joe”).
Wątpię, ale ok, załóżmy na chwilę, że tak. I z kim to ma mu niby pomoć? Widzami CNN i MSNBC? Już ich ma. Z kobietami z przedmieść? No właśnie nie.
Może z Latynosami, że taki macho 😉
Z tymi którzy nie przepadają za Bidenem i mają co do niego wiele zastrzeżeń, ale jeszcze bardziej nie przepadają za Trumpem. I potrzebuje odrobiny motywacji i mobilizacji, żebu jednak podjąć działanie w dniu wyborów ewntualnie złagodzić pewne wątpliwości co do Bidena (za stary, za wolny, nie ogarnia).
Zgoda co do tych wątpliwości, które Biden musi rozwiać. Ale wątpię aby zachowywanie się w ten sposób własnie przekonywało. Raczej pokazuje sie jako niestabilny agresywny staruszek wlasnie. W sumie to obrazek ktorego użylem pod tym postem
https://frys.pl/biden-przezyl-wiec-wygral/
bardziej pasowal by teraz.
Jeszcze ciekawy komentarz prowadzącego debate: https://www.axios.com/chris-wallace-debate-3a86f4e4-a0b0-4d48-a593-3ce6cee72120.html
Yeap. To był bałagan, ale i tak byłem pod wrażeniem Wallace’a.
Czesc, moj pracodawca zatrudnia akademikow do komentowania wyborow w US, jeden z nich stwiedzil ze debaty nie maja znaczenia gdyz sondaze wskazuja ze ponad 90pc ludzi i tak ma juz wyrobiona opinie ktora nie zmienia. Zgadzasz sie i czy widziales podobne dane?
Drugie pytanie – czy opinia publiczna mysli ze trump jest lepszym prezydentem (latwiejszym) z rosyjskiego punktu widzenia?
Zgadza się. Debaty mają małe znaczenie. Większość ludzi już wie na kogo zagłosuje.
Ale to nie znaczy, że są bez znaczenia. Debaty mają znaczenie przy produkcji zingerów do reklam. Ponadto jest zawsze szansa, że ktoś zaliczy meltdown – jak Rick Perry w prawyborach 2012 lub Obama w 1szej debacie z Romneyem 2012. Wtedy mają znaczenie.
Co do drugiego to opinia publiczna zgromadzona przed CNN i MSNBC uważa go za ruskiego agenta. Absurdalne, ale po 2-3 latach propagowania tych teorii spiskowych przez CNN i MSNBC sporo osób w to wierzy. Nie widziałem badań na całej populacji.
[…] cele Bidena z poprzedniej debaty się nie zmieniły, a więc nic nie zepsuć i mówić o Covid i o Trumpie. Po prostu dotrwać do […]