Kategorie
Prawybory USA 2020

Sanders – słaby polityk

Bernie Sanders przegrał drugą kampanię o nominację partii Demokratycznej. Jak wcześniej opisałem przez większość etapów kampanii miał dobrą strategię jak na rozdrobione pole. Miał też pod górkę, bo establishment nie gra fair tylko, aby wygrać. Ale jego przegrana miała też sporo do czynienia z osobowością i decyzjami samego Sandersa.

Zupełnie jak…

Przy ogromnych różnicach jeżeli chodzi o ich światopoglądy patrząc na Berniego Sandersa często mam wrażenie, że patrzę na Janusza Korwina-Mikke. Tak, ten post jest pisany na trzeźwo.

Sanders od 40 lat nie zmienił poglądów na cokolwiek (jak JKM). Obaj od zawsze byli gdzieś tam na horyzoncie polityki, często za horyzontem. Obaj od zawsze mieli bardzo wiernych, troszkę sekciarskich, zwolenników. Stworzyli bądź rozpropagowali bardzo wyrazistą ideologię. Przy swojej niezmienności obaj też w końcu wpisali się w makro-trendy. JKM w końcu uzbierał tyle poparcia, że dostał się do Europarlamentu i do Sejmu. U Sandersa natomiast zmiana była na jeszcze większą skalę, bo elektorat głównej partii w kraju zaczął nabierać jego poglądów. Poglądy Sandersa przestały być ekstrawaganckie i radykalne. On stał w miejscu, ale pod nim ziemia się korzystnie przesunęła.

Myślę, że jest zupełnie fair powiedzieć, że Bernie jest słabym politykiem (jak JKM). Jest zdecydowanie za szczery (jak JKM). Ma ogromny problem, aby zawierać kompromisy, nie potrafi się zamknąć, kiedy coś uważa, traktuje politykę osobiście… itd. (wszystko to jak JKM).

Lider

Na początku kampanii Sanders był najbardziej popularnym senatorem w USA. Dzięki kampanii w 2016 miał zbudowany ruch bardzo wiernych zwolenników. Na dodatek sprawy, o których mówił stały się pierwszoplanowe i to on nadawał ton tematom. To o jego planie na eliminację prywatnych ubezpieczeń medycznych i stworzenie amerykańskiego NFZ mówiono. On miał pomysły na oddłużenie absolwentów, darmowe uniwersytety, podwyżkę federalnej pensji minimalnej, płatne urlopy itd.

Sanders w wielu / większości spraw przesunął dyskusję w partii Demokratycznej na lewo i zmusił wszystkich do zajęcia stanowiska w sprawach, o które walczył. Byli co prawda też inni, którzy przesuwali ten zakres, w ramach którego można dyskutować sprawy. Yang wyniósł na salony dyskusję o UBI oraz o legalizacji wszelkich narkotyków i traktowania ich (nawet heroiny) jako problemu czysto medycznego. Ale jednak w większości ten zakres zmieniał Sanders. A że partia skręca w lewo to jest poglądy były coraz bardziej w centrum partii.

No, ale przecież to prawda!

Każdy kto choć trochę interesuje się polityką w Polsce słyszał porównania robione przez Korwina-Mikke, które nawet jeżeli mają jakąś swoją wewnętrzną logikę to i tak krzywią twarz jak się ich słucha. Bernie Sanders też tak potrafi i jego sztab też miał swoją dawkę krzywienia się zza kamery, gdy kilka razy zrobił sobie krzywdę z powodu swoich przekonań.

Sanders na przykład postanowił pochwalić Kubę za jej program zwalczania analfabetyzmu. No czym to się różni od tego, że przecież “Za Hitlera były mniejsze podatki”?

I to jeszcze polityk, który powinien być podwójnie ostrożny, bo miał swoje epizody w przeszłości, a na swój własny miesiąc miodowy pojechał do… Związku Sowieckiego.

Inną taką sprawą było prawo do głosowanie dla przestępców w tym terrorystów. Wiem, że w Polsce to może dziwić, ale w USA przestępcy tracą prawo wyborcze i czasem tracą je w ogóle dożywotnio nawet jeżeli wyjdą z więzienia. Sanders postanowił się za nimi ująć, że nawet terrorysta robiący bomby podczas maratonu w NYC powinien móc głosować. Ile sam głosów na tym zdobył? A ile w ogóle było do zdobycia, skoro walczy o prawa niemogących mu się głosem odwdzięczyć?

Sztuka [bez]kompromisu

Stałym argumentem przeciw Sandersowi było to, że “z nikim się nie będzie mógł dogadać” / “Do tej pory nic w Kongresie nie załatwił”. Że nawet Demokraci, nie mówiąc już o Republikanach uważają go za zbyt skrajnego i nie będą chcieli z nim współpracować. Niezależnie od meritum (dyskusyjne), można z debat prawyborczych Demokratów wyciągnąć z 50 klipów kiedy ktoś coś takiego o Sandersie mówi.

Tym bardziej więc należało po świetnym wyniku w Nevada wyciągnąć gałązkę oliwną przynajmniej do części establishmentu. I dogadać się np z Tulsi Gabbard. Lub/i poprzeć UBI Yanga w zamiar za jego poparcie. I zadzwonić do Clyburna, aby nie popierał tak jednoznacznie Bidena.

Zamiast tego Sanders oświadczył, że walczy z estbalishmentem GOP, a także z establishmentem Demokratów. No, to świetnie wtedy przekonał wahających się partyjniaków, że dla nich tylko Biden albo śmierć.

Mój przyjaciel Joe

Jak już pisałem najważniejszą cechą jaką Demokraci chcieli od swojego kandydata była jego wybieralność – wiara, że pokonają Trumpa. Sanders nie walczył wcale na tym polu mówiąc cały czas o swoim programie. Pół biedy dopóki było wielu kandydatów. Ale potem nawet gdy było 1 na 1 to Sanders mówił wielokrotnie, że Biden też wygra z Trumpem. Bo tak uważał. Naprawdę wyobrażam sobie jaką bekę mieli sztabowcy Bidena. Tym bardziej, że w tym samym czasie pewnie ustalali kto z popierających ich graczy będzie mówił, że Sanders z Trumpem szans nie ma (nie żeby Biden tak wprost oczywiście).

Joe Biden dołączył od razu do kampanii jako faworyt sondaży. Zwyczajem jest, że się atakuje tego kto prowadzi. I Biden był ostrzeliwany od początku przez Kamalę Harris, Juliana Castro i innych. Ale nie przez Sandersa. A jeżeli już nawet coś półgębkiem to zawsze, ZAWSZE poprzedzone tym:

“Joe Biden to mój przyjaciel. Lubię Joe. Joe to przyzwoity człowiek. Ale… ”

W kampanii, w której chodziło o to, aby mieć wybieralność i kontrast do “nieprzyzwoitego” Trumpa był to kolejny błąd. I taka grzeczność na wojnie szkodząc nic też Sandersowi nie przynosiła. Establishment nie grał z nim ani trochę delikatniej niż jakby on sam też ściągnął rękawice.

To nie mój przyjaciel

“Nie, Joe nie ma szans z Trumpem. Trump go rozjedzie, za NAFTA i inne deale. Za jego korupcję i branie milionów $ od firm robiących chwilówki za to, żeby nie zwiększać dla nich regulacji, które Trump wykorzysta w kampanii. Nie, Joe nie ma ani dobrego instynktu, bo głosował i gardłował za wojną w Iraku. Ani dobrego charakteru, bo [tu wstawić coś 30 najgorszych głosowań] oraz współpracował z rasistami i segregacjonistami. Jest też oszustem – i się nawet przyznał się do winy – plagiatorem przemówień politycznych. Czy naprawdę w tak dużej partii – partii Roosvelta, Kennedy’ego i Obamy – nie stać nas na nikogo lepszego? Czy chcemy zamienić jednego Trumpa na innego, na dodatek z początkami demencji? To ja jestem tym bezpiecznym wyborem. Ja jestem najpopularniejszym senatorem w kraju. Ja odbiorę Trumpowi jego poparcie w white working class i tak z nim wygram. “

Oczywiście dosłownie jak napisałem tego powiedzieć nie mógł, ale niedosłownie / częściowo się dało. Na pewno lepsze to niż mówienie, że Joe jest spoko i wygram z Trumpem.

Podsumowując więc, Sanders miał wiatr w oczy w tej kampaii, ale w paru sprawach swoją słabą politycznie, osobistą decyzją sobie nie pomógł.

W odpowiedzi na “Sanders – słaby polityk”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *